Gwóźdź do trumny. O nagrywaniu kilka słów
Autor: Aleksander Matysiak
Parafrazując słowa obecnego ministra sprawiedliwości z 2007 roku o „gwoździu do trumny”, którym miał być srebrny dyktafon cyfrowy, chciałbym postawić pytanie: Czy pacjent może nagrywać lekarza? Czy dowód z takiego nagrania może stanowić dowód w postępowaniu karnym, lub w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej? Sprawa jest często omawiana i szczególnie istotna w dobie wszechobecności teleporad, gdy możliwości techniczne praktycznie uniemożliwiają nam, lekarzom, kontrolę nad tym zjawiskiem. Wiadomym jest, że podczas odbywania teleporady można bez zgody i wiedzy lekarza włączyć nagrywanie ekranu, podobnie jak można jednym przyciskiem uruchomić aplikacje rejestrującą dźwięk (i obraz) w smartfonie.
Afera taśmowa
Okoliczności mogą trochę przypominać zdarzenia mające miejsce na scenie politycznej w latach 2013–2014, kiedy to w kilku Warszawskich restauracjach nagrywani byli politycy. Jak dziś wiadomo, konsekwencje karne dotknęły nagrywających rozmowy kelnerów. Czy w przypadku nagrywania lekarza będzie podobnie? Niestety, nie. W przypadku kelnerów rejestrowane były rozmowy, w których uczestniczyły osoby trzecie, a kelnerzy nie byli stroną utrwalonych dyskusji, co wypełniało znamiona art. 267 Kodeksu karnego.
W naszym przypadku odmiennie – po pierwsze Kodeks karny nie sankcjonuje nagrywania rozmów, w których sami bierzemy udział, nawet gdy druga strona nie jest tego świadoma. Po drugie pacjent nagrywający rozmowę naraża się jedynie na zarzut złamania naszych dóbr osobistych, które podlegają ochronie na mocy Kodeksu cywilnego, ale i w takim przypadku problematyczne może okazać się dowodzenie, że takie nagranie rzeczywiście powstało. Lekarz nie może przecież zarekwirować telefonu pacjenta ani żądać okazania zapisanych w nim danych.
Zupełnie inaczej sytuacja będzie się jawić w momencie upublicznienia takiego nagrania. Wtedy nie ma cienia wątpliwości, że możemy skutecznie dochodzić swoich praw. Publikacja wizerunku osoby niepełniącej funkcji publicznej wymaga zgody zainteresowanego, przy czym zgoda ta musi zostać wyrażona w sposób w pełni świadomy i niedorozumiany (dorozumiany czyli ustalony w formie nieformalnej, w postaci takiego zachowania, które świadczy o wyrażeniu zgody, jednak bez jasnego i konkretnego ustalenia słownego lub pisemnego np. skinienie głową).
Czy można więc odstąpić od rozmowy z pacjentem, gdy ten wyciąga telefon i zaczyna nagrywać?
Niestety przepisy w takiej sytuacji również nie wyglądają korzystnie. Zgodnie z ustawą o prawach pacjenta lekarz zobowiązany jest do udzielenia pełnej informacji o stanie zdrowia chorego stosownie do art. 9 ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta. Czy może więc odstąpić od leczenia takiego chorego? Ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz Kodeks Etyki Lekarskiej oczywiście dają nam taką możliwość w przypadku braku zagrożenia zdrowia lub życia pacjenta i dostatecznie szybkim poinformowaniem o naszej decyzji. Ustawodawca nałożył na nas również obowiązek uzasadnienia jej w dokumentacji medycznej. Argumentując, powołać się można w tej sytuacji na wzajemną utratę zaufania, co może odbić się negatywnie na realizacji zaleceń lekarskich, a w konsekwencji spowodować pogorszenie stanu zdrowia chorego. Nie można jednak zapomnieć o konieczności wskazania pacjentowi alternatywnej realnej drogi uzyskania świadczenia. Oczywiście nie uchybia to wcześniej wspomnianemu prawu pacjenta do informacji – innymi słowy: wizytę należy jakkolwiek dokończyć.
Owoce zatrutego drzewa
Do połowy roku 2016 sądy nie zawsze uznawały dowód w postaci nagrania. Na mocy ówczesnych przepisów kodeksu postępowania karnego, można było dowodzić, że podstępne nagrywanie rozmów może łamać ogólnie przyjęte normy, a jako takie staje się materiałem dowodowym, który stanowi tzw. „owoc zatrutego drzewa” – czyli dowód pozyskany w wyniku złamania prawa lub zasad współżycia społecznego. W wyniku nowelizacji Kodeksu Postępowania Karnego, która weszła w życie 15 kwietnia 2016 roku, wprowadzającej artykuł 168a KPK stanowiący, iż samo pozyskanie dowodu z pominięciem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego – nie dyskwalifikuje go. Na chwilę obecną materiał taki zostanie wzięty pod uwagę w postępowaniu karnym.
Tytułowy gwóźdź
Niestety, jeśli materiał z nagrania lekarza zostanie dopuszczony, będzie on stanowił silny argument w szczególności, gdy w sposób ewidentny wykaże niezgodności z relacją lekarza lub z zapisami w dokumentacji medycznej. Cóż począć?... Niestety, nadeszły takie czasy, że musimy traktować każdego pacjenta jako osobę potencjalnie nagrywającą wizytę. Ustrzeże nas to od wielu nieprzyjemności. Nie od dziś wiadomo przecież, że ogrom spraw spływających do rzecznika nie jest spowodowanych bezpośrednio błędem medycznym, a „oschłym” potraktowaniem chorego. Z drugiej strony okazać się może, że nagranie dokonane przez zdenerwowanego pacjenta wykaże w rezultacie coś zupełnie innego, niż miało w założeniu, z czym niestety spotykamy się coraz częściej.
Konsultacja prawna adw. Michał Lizak